2013-01-22

| rozdział 5.|

Najlepsze chwile to te, które przeminęły?


-No, ej przestań! Chodź ze mną! - Krzyczała Julita z progu kuchni, z brudnymi rękoma, ale po chwili wróciła do środka i kontynuowała to co przerwała, nadal marudząc pod nosem- swoje. Nagle z nieobecnym wyrazem twarzy, Delfina pojawiła się w pomieszczeniu, gdzie była jej siostra. Brunetka dzisiaj nie użyła żadnego kosmetyku. Miała wejrzenie twarzy naturalne, nie ukrywała się pod masą tapety. Chodziła po domu w dresie i ze spiętymi włosami. Julita wręcz przeciwnie, od rana miała pomalowane oczy i bluzkę z dużym dekoltem. Jej wytłumaczenie było proste. "A jakby jakiś przystojny chłopak zapukał do drzwi?" I może miała poniekąd racje.
Delfina weszła do kuchni i sięgnęła do koszyka z owocami. Wybrała z niego dojrzałego banana i powoli obierała jego skórkę. Stała tyłem do siostry, gdy ta suszyła jej głowę.
-No chodźże! Będzie bosko! Chyba nie chcesz, żebym poszła tam sama? - Gderała, ciężko dysząc.
Dziewczyna z owocem nagle, dynamicznie odwróciła się w stronę siostry z ochotą na ostrą wymianę zdań. -A co ja two...!! - Przerwała. - Co ty w ogóle robisz?! - Trzymała banana w ręce i skrzywiła brzydko usta. Łuk brwiowy dziwnie się jej zdeformował.
-No co nie widzisz? Ciasto robię. Przecież samo się nie zrobi... - Urabiała na stole, swoimi dłońmi brązowo- żółtą masę i wyglądała przy tym śmiesznie. Dama, z czerwoną szminką i czerwonym manicure, z dużym dekoltem, schyla się, żeby urobić ciasto dla rodziny. Czysta komedia. 18- latka zaczęła chichotać, dusić się ze śmiechu. Nigdy nie widziała siostry w takiej sytuacji.
-Co cię tak cieszy? - Zapytała Julita. Na jej czole można było zobaczyć krople od potu.
-Z niczego. A z czego... ci się to wzięło, że "ciasto"?
-W gazecie przeczytałam, że, cytuję: "każda szanująca się kobieta powinna umieć zrobić chociaż jeden wypiek". - Skończyła mówić i zaczęła od nowa gnieść masę. Z daleka można było wywnioskować, że robi to pierwszy raz w życiu. Męczyła się przy tym, jakby chciała urodzić dziecko.
-W jakiej gazecie? - Zadała pytanie, a siostra wskazała parapet i wytarła wierzchem ręki czoło.
-To? - Delfina złapała w dłoń kolorowe pismo, a Julita przytaknęła- nie miała siły się już odzywać. Nawet krótkie "mhm" było ponad siły. Młodsza ze sióstr przekartkowała szybko gazetę, krzywiąc się jeszcze bardziej. -Przecież to jakieś bzduuury... - Momentalnie zgniotła gazetę i wrzuciła ją do zlewu. Reakcja Julity była natychmiastowa. Najpierw krzyk sprzeciwu, a potem rzuciła się do biegu, żeby zacisnąć ręce siostrze na szyi, ale brunetka była szybsza. Gdy Delfina była już dawno w przedpokoju, (bo wybiegła od razu, gdy wyrzuciła gazetę, bo przecież wiedziała jaka będzie odpowiedź z drugiej strony) nie umiała powstrzymać się od salwy śmiechu. A Julita chcąc ją dogonić, przerwała swoją ciężką pracę. Ale plan z doścignięciem siostry jej jednak nie wypalił. Nieomalże wychodząc z kuchni, 3 kroki od progu i paręnaście kroków od pokoju Delfiny, zauważyła, że "ciasto" w dłoniach kapie jej na bluzkę, a potem na podłogę... z tak szybkiej decyzji i wpadnięcia w furię, nie zdążyła pomyśleć i instynktownie wzięła "ciasto" ze sobą. Co tchu, złapała resztki mocniej w dłonie i zaniosła nad stół, omijając placki na podłodze. Później rozejrzała się po kuchni po czym z miejsca ze swoich rąk, strzepnęła pozostałości na ziemie.
-Pieprzę to! -  Krzyknęła, ale nie była wcale wściekła. Zrobiło się to dla niej obojętne. A w drugim pokoju, gdzie była Delfina, było słychać na nowo histeryczny śmiech siostry. Julita podparła biodra zewnętrzną stroną nadgarstka. A za kilka minut wzruszyła ramionami i pokierowała się do łazienki. "Tata się zdziwi, gdy wróci do domu" Pomyślała.

Wpół do 19, młodsza ze sióstr wróciła do domu. Na wejściu ściągnęła górę z ubrania i w samym biustonoszu i dresowych spodniach udała się do łazienki. Po kilkunastu minutach dopiero z niej wyszła, gdy wzięła prysznic i założyła świeży dres- a miała ich sporo.

Siadając na brzegu łóżka, wzięła do ręki książkę, którą dała jej swoja mama. A na okładce pisało

"Il s'est fait tard" = "Zrobiło się późno"

Obiecała, że ją przeczyta. 
-O, ktoś nie odrobił pracy domowej? - Do pokoju wkroczyła Julita. W rękach niosła trzy wieszaki z sukienkami. Były to kreację na wieczór: jedna czarna- elegancka, druga zaś była niebieska, błękitna- niesymetryczna. A ostatnia- złota.
-No, co myślisz? Która? - Zapytała J. Delfina podniosła wzrok z nad lektury. Nie odpowiedziała od razu. Francuski romans ją wciągnął. -Ta. - Wskazała na sukienkę w środku z dłuższym tyłem niż przodem i wróciła do książki. Julita posłała jej tajemniczy uśmiech.
-Dobra, to mierz. - Odezwała się. A Delfina nie zareagowała, bo odleciała na planetę "miłość". Nie zupełnie odpłynęła. Żałowała i ubolewała nad swoim ostatnim związkiem...
-Co to jest?  - Julita w okamgnieniu podeszła do Delfiny i chwyciła za okładkę. - "Il s'est fait tard"? - Przeczytała tytuł. - "Lepiej późno, niż później"? - Uśmiechnęła się złośliwie. Delfina przewróciła się na bok i ziewnęła, zakrywając ręką buzie. 
-Nie. "Zrobiło się..." - Przerwała nagle Julita siostrze. - Jak to jest, że obie chodziłyśmy na te same zajęcia z francuskiego a ja guzik umiem powiedzieć? A ty...
-Może wdałaś się w ojca? - Zakpiła Delfina, a Julita chciała jej przybić piątkę w czoło, książką. Po czym młodsza siostra kontynuowała. - Bo wiesz, ja chodziłam tam się uczyć, a ty wyłącznie przychodziłaś, żeby poderwać nauczyciela. Odświeżyłam ci pamięć siostrzyczko? - Położyła się na plecach i dała ręce za głowę.
-A no, rzeczywiście. - Potwierdziła, oblizując wargi i wręczając Delfinie wieszak z niebieskim cudem.
-Ja zostaję w domu, ale sukienką nie pogardzę. - Uśmiechnęła się.
-Nie będziesz mi tu siedzieć i czytać tych francuskich romansideł! Jeszcze w takiej sukience! Będzie na tobie leżeć i-de-al-nie. Wszystkie spojrzenia zatrzymają się na tobie, uwierz mi na słowo. Musisz dzisiaj wyjść. Dzisiaj piątek, piątunio. Przecież, przez cały tydzień ciężko trenowałaś, od rana do wieczora nie można było cię złapać...
-Nie długo mam zawody... - Ukryła twarz w dłoniach.
-Wiem, ale musisz wyluzować i iść ze mną. Obiecuję, że nie pożałujesz a turniej i tak przyjdzie w odpowiednim momencie.    

Wieczór mijał szybko i niespodziewanie stał się nocą. A wszystkie kluby, zaczęły pracować na najszybszych obrotach. Z nieba, księżyc oświetlał całe miasto: Madryt, święcąc swoim niebieskim światłem.
Imprezy trwały w najlepsze i pędziły w nieznaną stronę... w zapomnienie.
Parkiety taneczne i bary nie umiały się odpędzić od ludzi. I klimat party- hard im nie był nie znany.
Na dużej hali, obie siostry wyróżniały się z tłumów i panowie lgnęli do nich, jak ćmy do światła. Przeważnie ignorowały ich zaloty, ale nie pogardzały postawionymi drinkami.
-Jak się bawisz? - Zapytała Julita, przekrzykując głośną muzykę.
-Fajnie jest. - Odpowiedziała krzykiem Delfina, równocześnie bujając się w rytm muzyki i popijając następnego, kolorowego drinka. Namówiła się siostrze i założyła tą niebieską kieckę. Sukienka nie miała żadnych ramiączek a nogi zdobiły jej rzymianki i bransoletka.
Julita podchodziła do sprawy inaczej. Ubrała najwyższe platformy z zapięciami na kostce i złotą, obcisłą, przy biodrach - sukienkę. Włosy, jak zawsze spięła. Tego dnia, siostry zgodziły się z wyborem fryzury, bo Delfina też splotła włosy, robiąc sobie wysoki kucyk na głowie.
Godzinami i bez odpoczynków tańczyły i szalały na środku sali. Czasem nawet zapominały o reszcie świata i o tym, że muszą jeszcze wrócić do domu. Czuły się, jakby były u jakiegoś znajomego na domówce. Czuły, jakby miały skrzydła... i zaraz miały odlecieć.
Wszystko stało się takie proste i bez problemowe. A alkohol w krwi na imprezie, był tylko oznaką, że teraz może być tylko jeszcze lepsza zabawa. Gdy tłum, w pewnym momencie wyrzucił siostry pod ladę z drinkami, te tylko za śmiały się głośniej. Obie patrzyły na siebie błyszczącymi oczami. W tle brylowały im różnokolorowe światła, odsłaniając to inny fragment panującej ciemności
Patrzyły na siebie nawzajem i mówiły ruchem warg "źle wyglądasz". Tak przez kilka minut, gdy nagle jedna drugą pociągnęła do WC.
Wyszły z niej dopiero wtedy, gdy chociaż trochę wróciły na ziemię. Dziewczyny wiedziały, że są już nie źle wcięte, ale zwilżenie zimną wodą twarzy, zawsze im pomagało. I były po tym, jak nowo narodzone. I tak też stało się tym razem. Ale nie zadziało to tak, że przestały być pijane. W dalszym ciągu były odurzone alkoholem. Po prostu, wyglądały lepiej i równocześnie lepiej się czuły.
Wróciły pod bogaty bar, barman od razu zapytał, czy coś podać - zignorowały go, odwracając się do niego łopatkami z pleców. Wtem w całej sali rozbrzmiała spokojna piosenka i na parkiet zebrały się pary, żeby odtańczyć swój "miłosny taniec".
Delfina rozglądała się na boki, kiwając się, raz do przodu a raz do tyłu. Nie zwracała uwagi na czułości, które okazywały sobie pary. A w środku aż kipiała z zazdrości.
-Hej, Del? Wracam za chwilę. Zaczekaj tu na mnie, okej? A i, nie pij już niczego. - Nakazała Julita siostrze i po zmierzała za rękę z jakimś mężczyzną w stronę środka sali. Naturalnie, poszli tańczyć. Z daleka można było zaobserwować, że nieznajomy objął Julitę w okolicy nerek, a ona go na szyi i nad wyraz mocno odchyliła głowę do tyłu.
Brunetka nic nie odpowiedziała, tylko z gorzką miną odwróciła się w stronę barmana, który uroczo się do niej uśmiechnął. Olała jego poufałości i odwróciła głowę w przeciwną stronę. Ni stąd ni zowąd wyrósł przed nią łysy chłopak w czarnym dresie.

-Może zapalisz? - Zapytał, widząc smutną twarz dziewczyny. Uśmiechnął się i położył przed nią szluga. Brunetka instynktownie odwróciła się, w stronę swojej siostry, czy już nie idzie. Ale ona nadal tańczyła w najlepsze, wpatrując się w swojego partnera.
-A co mi tam. - Wymamrotała, wracając wzrokiem na nieznajomego i podpaliła skręta, którego wsadziła sobie do ust. Potem znowu coś wymamrotała. Plątał się jej język, jak to narąbanemu. Głęboko zaciągnęła się, biorąc opar do płuc. Po chwili, wypuściła gęsty dymek. Czuła, jakby jej się mózg otwierał, a tęczówki, dziwnie zwróciły jej się do góry, formując zeza. Kaszlała. Wzięła jeszcze kilka razy skręta do ust i po myślała, że zaraz zwymiotuje.
W pół sekundy wybiegła na zewnątrz klubu. Musiała odetchnąć i pooddychać świeżym powietrzem. Powietrzem bez zapachu potu i dymu. Przykucnęła opierając się plecami o ścianę klubu i głowę skierowała w chodnik. Następnie przejechała swoimi, trzęsącymi dłońmi po pijanej twarzy i zgarnęła z niej spocone włosy. Nadal jej wzrok był wbity w ziemię. Wszystko działo się tak szybko. 
Kilka kroków od niej stał pewien mężczyzna z czapką z daszkiem na głowie. Gdy dziewczyna złapała się za głowę, momentalnie wyrzucił niedopałkę papierosa i powoli zbliżył się do brunetki. Nie wyglądała za dobrze. Źrenice miała rozszerzone a policzki rozpalone. Ktoś by mógł pomyśleć, że jest chora. Dlatego ruszył, żeby zapytać, czy wszystko dobrze. Już miał przy niej klęknąć i zapytać się, gdy drzwi z dyskoteki z impetem się otworzyły. Stanął w nich ten sam łysol w dresie, co przy barze. Bez żadnego namysłu, podniósł za ramiona potarganą dziewczynę i zaczął ją rzucać, wyzywając ją od najgorszych. A dziewczyna wyczerpanie łkała.
Mężczyzna z czapką nie stał bezczynnie. Popchnął drugiego mężczyznę i kazał mu ją zostawić. Oczywiście, tamten nie odpuścił tak łatwo. Zaczął się miotać we wszystkie strony i zagotowywać w środku, krzyczał do pozamykanych okien domów - wyzwiska. A tamten pierwszy korzystając z okazji zadał mu cios w twarz. Łysy, nie padł na ziemię. Oddał tym samym, trafiając w nos, z którego wypłynęła struga krwi. Wytarł ją brzegiem dłoni i zamachnął się z całej siły, że chłopak w dresie położył się na chodnik. Natychmiast podniósł swoje 4 litery i uciekł, znikając za rogiem.
-Wszystko w porządku? - Zapytał, kucając przed dziewczyną.
-Powinnam zapytać o to samo. - Odpowiedziała i podniosła wzrok. Mimowolnie uśmiechnęła się, gdy zobaczyła twarz swojego wybawcy. Twarz, którą znała idealnie.
-To pani. - Reakcja z drugiej strony była taka sama. Wpatrywał się w nią i nie wierzył. 
-To pan. - Skomentowała Delfina i piłkarz pomógł zebrać się jej z podłogi. 

let's dance! xd

1 komentarz:

  1. Genialne! To opowiadanie staje się z każdym rozdziałem coraz bardziej interesujące :D Końcówka bardzo mnie wciągnęła. Tylko.. czemu kończysz w takim momencie, no!? Czekam na więcej! Ja domagam się więcej! Zakochałam się w tym opowiadaniu, tak jak w poprzednim <3

    OdpowiedzUsuń

Miejsce na Twoje myśli o opowiadaniu.