2013-02-06

| rozdział 8.|

Czują ten sam ból, śmiech i rozczarowanie.

Delfina odsunęła lekko kotarę i spojrzała na publiczność. Cała sala była pogrążona w ciemności, ale i tak spostrzegła, że obok Julity nadal znajdowało się wolne miejsce. Spóźniał się, a lada moment miało się zacząć.
-Hej. - Dotknął ramienia brunetki Pablo. - Wszystko dobrze? - Zapytał z troską w głosie.
Delfina przełknęła łzy i puściła zasłonę.
-Tak, dzięki. - Odpowiedziała. Jej oczy zatrzymały się na guzikach od jego koszuli. Nie miała odwagi spojrzeć mu w oczy, nie teraz. 
-Nie martw się, dla mnie i tak będziesz najlepsza. - Odezwał się partner, by dodać jej trochę otuchy. Uśmiechnął się i odszedł na bok założyć marynarkę.
Brunetka wiedziała, że sobie poradzi, bo zawsze dawała sobie radę, nawet wtedy, gdy nikt w nią nie wierzył. Jej psychika powoli przyzwyczajała się do tego, że nigdy nie dotrzymywał danych obietnic, ale myślała, że jak się przeprowadzą do stolicy, do nowego miejsca to wtedy wszystko się zmieni - zmieni się na lepsze. Myliła się. Poczuła jakby te stare, wiekowe rany przerodziły się w nowe. 

Ostatni raz spojrzała w stronę opustoszałego miejsca i momentalnie wszystkie, nawet te ostatnie - światła - zgasły. Wtedy Pablo ze swoją największą dżentelmeńską gracją, chwycił dziewczynę za rękę i zaprowadził na środek auli. Delfina w drugiej ręce chwyciła kawałek swojej sukienki, by uniknąć niepotrzebnych potknięć. Ramiona jej drżały niemiłosiernie. Para tancerzy ustawiła pozycję i czekała tylko na krótki sygnał, po którym będą mogli zacząć. 

Mesut zajął miejsce przy linii środkowej, z lewej z Essienem, z prawej z Khedirą. Przed nimi rozciągnęli się jeszcze Ronaldo, Di Maria, a głębiej w polu karnym stawił się Benzema. Na bocznych obronach stanęli Marcelo z Varane, a w środku Pepe i Alonso. W bramce bronił Casillas. Równo z godziną wyznaczoną, arbiter z stoickim spokojem odgwizdał zaczęcie spotkania.

Zaczęli goście, czyli "królewscy", Ozil podał do Khediry, który rozciągnął akcje podając do Di Marii, a Di Maria do Ronaldo. Cristiano, chcąc przedostać się do środka pola, wymienił podania z Ozilem, po czym zaczął szukać miejsca do strzału, ale zanim go znalazł, gospodarze dobrze to przeczytali i w ostatnim momencie odebrali mu piłkę.

Światło padło tylko na dwie postacie, reszta sali była przepełniona ciemnością. Postacie stały bez ruchu, w różnym od siebie ułożeniu ciał. Momentalnie za minutę, wybrzmiał podkład muzyczny. Taneczny romans mógł się rozpocząć. Artyści odtańczyli, krótki prolog osobno, po czym brunetka położyła rękę na jego szyi, a on na jej tułowiu. Wolne ręce spletli ze sobą w uścisku i głowy, i klatki piersiowe odchylili - lekko naciągając je - do tyłu. Ruszyli równymi krokami, raz- dwa- trzy, raz- dwa- trzy, raz- dwa- trzy... najpierw w jedną stronę, potem w drugą. Delfina uśmiechała się, brokat wokół oczu błyszczał jej magicznie, oddając wyraz tańca i turnieju.

Zatrzymali się prawie na centralnym miejscu sali i rozmowa ciał dopiero się nawiązała. Oba ciała wabiły drugie ciało, które zawsze dawało jakąś błyskotliwą odpowiedź. Zwłaszcza samymi nogami, które się splatały i rozplatały; dotykały i nie poruszały. W każdym ich ruchu towarzyszyła jakaś emocja; miłość, smutek, pożądanie. Delfina potrząsała kokiem i zmieniała kierunek patrzenia, czasem nawet w przeciwną stronę niż Pablo. Nigdy nie patrzyli na siebie, chyba, że ukradkiem, ale o tym nikt nie wiedział.

Mecz trwał już dobry kwadrans, a wynik nadal był 0 - 0. Po dobrym wyśrodkowaniu przez Alonso była szansa na prowadzenie 1 - 0, ale Benzema za późno się zorientował. Deportivo La Coruña też miała okazję na bramkę, w pierwszych 10 minutach, ale jednak na posterunku był rewelacyjny bramkarz "królewskich" - Iker Casillas.

Może teraz będzie szansa, Ozil już biegnie w stronę bramki - oddaje strzał, ale jest zablokowany. Piłkę przejmują współzawodnicy, ale nie uważnie, bo nie kryty był Di Maria, który nie czekając odebrał im czysto piłkę i podał ją do Benzemy, a Francuz zamienił ją szybko na gola. Trybuny kibiców Realu zaczęły wywatować jego imię. A Real Madryt zaczął prowadzić z Deportivo La Coruña 1 do 0, kończąc przy tym pierwszą połowę spotkania.

Libertango - bo tak brzmiał tytuł podkładu - w dalszym ciągu trwało. Delfina puszczała z objęć Pabla tylko wtedy, gdy robiła obroty wokół swojej osi. Później wracała do niego i formowali różne figury, szło im nad wyraz dobrze, do czasu gdy dziewczyna nie spojrzała w stronę widowni. W dalszym tańcu potykała się, jak nie o swoje to o Pabla nogi. Jury musiało to zauważyć. Błędy ciągły się za nimi nie ubłaganie. Za pierwszym był drugi, za drugim następny i następny. Szatyn ustawił szybko dziewczynę jednak do pionu, równocześnie przypominając, że  wierzy w nią. Po czym spojrzał jej głęboko w oczy i ruchem głowy zadecydował, że gnają dalej.

Kilka ostatnich kroków, oddechów, szeptów, wygięć ramion, uśmiechów zrobili z przyśpieszonym tętnem. Powtarzali parę ruchów i pozycji, ale pod koniec, zmienili je na nowe, których wcześniej nie było. Pablo przyciągając Delfinę bliżej do siebie, objął jej plecy a dziewczyna uniosła zgiętą nogę ku górze, dotykając przy tym jego pleców. Zostali w tej pozycji chwilę, po czym Delfina oddaliła się trochę od Pabla. Chłopak chwycił ją za kolano, które nadal było nad ziemią. Twarze obojga tancerzy były teraz tak blisko, jak do pocałunku. To był ten moment kiedy mogli na siebie spojrzeć bez większych błędów. Z kolei Delfina opuściła z pośpiechem nogę a partner odepchnął ją, a ona zrobiła kilka bezbłędnych piruetów. Wrócili do punktu wyjścia, kiedy Pablo doszedł do niej. Wrócili także do raz- dwa- trzy i krążenia w ten sposób po całej scenie. Ostatnim elementem było całkowite zaufanie Pablowi, ponieważ on sam stanął w rozkroku, trzymając mocno rękę Delfiny i opierając dłoń na jej plecach, kiedy ta wygięła się do tyłu, tak, że mogła spojrzeć na wszystko do góry nogami. Sama wspierała się tylko brzegiem pięty. A druga noga lewitowała w powietrzu, lekko zgięta. Właśnie tak skończyli swoje tango.

Od początku trwania drugiej połowy piłkarzom Realu Madryt coraz częściej zdarzały się błędy, które rywale niestety wykorzystywali. W 75. min. jeden z błędów przerodził się w gola wyrównującego 1 - 1. Tylko Ozil i Essien byli jeszcze przy zdrowym umyśle i starali się przeprowadzić dobrą akcję w stronę bramki gospodarzy, ale reszta drużyny nie umiała zrobić z tego użytku. Trener Mourinho spokojnie już nie siedział na ławce.

Minuty mijały i koniec zbliżał się wielkimi krokami, "królewscy" zaczęli przyśpieszać grę, ale przy tym popełniali jeszcze więcej błędów i gaf. Drużyna Deportivo La Coruñi, starała się tylko bronić, bo remis, jak najbardziej im odpowiadał. Jednak, wyszło, jak wyszło. W doliczonym czasie gospodarze, dopingowani przez swoją publiczność dostała, jakby skrzydeł i atakując w kopała wreszcie piłkę do bramki. Spalony?! Niestety, arbiter boczny nie odgwizdał. Jakoś po golu, sędzia zakończył mecz, ujmując 2 - 1 dla Deportivo La Coruña. Zasmuceni piłkarze usiedli bezradnie na murawie a inni uciekli już do szatni.

Dostali brawa na całego. Klaskała cała sala, ale artyści wiedzieli, że popełnili błędy, które jurorzy na pewno zanotowali. Nawet otrzymali od publiczności kilka róż, które Pablo po zebraniu wręczył swojej partnerce. Delfina po wejściu za kurtynę nie ukrywała. że jest niezadowolona z siebie. Od samego zejścia ze sceny przeklinała siebie.
-Poczekajmy jeszcze na punkty. - Odezwał się Pablo i zatrzymał brunetkę, która chciała się już gdzieś zaszyć. Ona już wiedziała, że wyniki nie będą przywracać uwagi, a on nadal nie tracił nadziei. Po przeczytaniu i pojawieniu się wyników Delfina wyrwała się z objęć partnera i uciekła do garderoby. Nie chciała uronić łez przy kamerach, które kamerowały ich przez cały czas.

Punkty nie cieszyły oczu brunetki, ale wręcz przeciwnie - napływały jej łzy do oczu. Gdy Pablo wszedł do niej, do garderoby, od razu wytarła mokry policzek.
-Nie płacz. - Odezwał się z prośbą.
-Nie płaczę. - Wytarła całą twarz, przy czym rozsmarowała sobie makijaż po całej twarzy.
-10 miejsce to nie koniec świata. - Starał się ją pocieszyć.
-10? To jest koniec świata. - Skwitowała i zaczęła skubać róg z ręcznika.
-Jak chcesz, ale dla mnie byłaś najlepsza. - Cmoknął Delfinę w rękę. - A właśnie, bo bym zapomniał. Na zewnątrz czeka na ciebie twoja siostra. - Uśmiechnął się i odszedł w stronę swoich rzeczy.  

Zmyła makijaż, by choć trochę wyglądać normalnie. Po odświeżeniu i przebraniu się w dżinsy, spakowała wszystkie swoje fatałaszki i rzeczy do torby. Wychodząc na zewnątrz przywitała ją Julita.
-Delfina! Kto jest najlepszy? Delfina! - Krzyczała.
-Przestań... ludzie się gapią. - Tancerka chciała zarzucić sobie torbę na plecy, ale siostra wzięła ją od niej.
-No, co, przestań? Niech się gapią. Byłaś fantastyczna! - Przytuliła Delfinę i pogłaskała ją po policzku, a brunetka lekko uniosła kąciki ust. Równocześnie w tym czasie za kulisy wszedł ojciec Delfiny i Julity. Młodsza ze córek spiorunowała go wzrokiem.
-Jestem. - Uśmiechnął się, jakby nic się nie stało. On też pewnie przyzwyczaił się do tego, że przychodził wtedy, gdy były wiadome wszystkie wyniki i miejsca.
-Za późno. - Warknęła Delfina i ruszyła przed siebie. Tata zaskoczył się, że jego córka przybrała taki ton głosu.
-Czy ja coś zrobiłem? - Zadał pytanie pędzącej przed siebie Delfinie, ale spojrzał pytająco na Julitę.
-Nic, do jasnej cholery! - Odpowiedziała z daleka, krzykiem Delfina.
Dopiero gdy zniknęła im z pola widzenia, zorientowali się, że powinni iść za nią. W samochodzie nikt się nie odzywał, a gdy tata rzucał jakiś nieśmieszny dowcip, Julita uciszała go wrogim spojrzeniem. Delfina starała się myśleć o czymś przyjemnym. O wiośnie, kwiatkach, miłości, swojej mamie, magnoliach. O, myślała o magnoliach.


3 komentarze:

  1. Świetny! Spodobał mi się Twój pomysł na ten rozdział. Delfina występ, Mesut mecz. Dwie porażki. W dodatku ciekawie to opisałaś :) Jak dla mnie kolejny rozdział zaliczony do udanych! Czekam na kolejny :D I może jakieś ponowne spotkanko Mesuta z Delfiną? Z niecierpliwością czekam :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie inny niż wszystkie , ale to jest fajne ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłyśmy proszone o powiadamianie, więc zapraszam na mojego bloga, gdzie właśnie pojawił się nowy rozdział.:)
    Mam nadzieję, że zajrzysz i zostawisz komentarz.

    http://blaise-georgia.blogspot.com/

    Zapraszmy! :)

    OdpowiedzUsuń

Miejsce na Twoje myśli o opowiadaniu.