2013-06-06

| rozdział 10.|

Umieram za każdym razem kiedy odchodzisz.

1464 godzin później.

Leniwe popołudnie wlało się do mieszkania przez drzwi i okna, farbując ściany na brzoskiwiniowo, a z radia wybrzmiewały piosenki  zespołu Kings Of Leon.
-Dlaczego z nim nie porozmawiasz? Unikasz go już dwa miesiące. - Odezwała się Delfina. - O, popatrz, właśnie dzwoni. - Spojrzała na wyświetlacz komórki Julity, na którym wyświetliło się zdjęcie uśmiechniętego Sergio, którego z dwóch stron opatulały szczeniaki rasy labradora. - Nie odbierzesz? - Podała zachęcająco siostrze telefon. Julita złapała go i od razu odrzuciła połączenie, i odłożyła telefon na to samo miejsce na stole.
-Może chce ci wszystko wyjaśnić? - Zapytała siostrę.
-Wyjaśnić? I co, powie mi to co Karol: "to ona się na mnie rzuciła, w ogóle nic takiego nie robiliśmy, tylko mi obciągnęła"? Za późno na wyjaśnienia. Niech się lepiej zajmuje tą swoją blondyneczką, żeby się nie poczuła osamotniona... Ach, ach! Właśnie, zapomniałabym. Jakbyś widziała jego minę, gdy zobaczył mnie na swoim treningu kilka dni temu! Stanął kołkiem... wcale mu się nie dziwię, bo rozmawiałam z Karimem i się do niego uśmiechałam, a go ignorowałam. Musiało go piec w środku, że to nie na nim zatrzymuję swoje spojrzenie tylko na Karimku!
-Ej, ej, chyba nie chcesz uwieść Karima, żeby dopiec Ramosowi?! - Wyrwało się niespodziewanie Delfinie.
-A czemu nie? Wolny jest, nie? - Odparła i zaczęła bawić się firanką przy oknie.
-Co z tego, na to ci nie pozwolę. Za bardzo go lubię, żebyś zawróciła mu w głowie, a potem złamała serce. Moja odpowiedź brzmi: nie. Mam lepszego kandydata.
-Kogo? - Zapytała Julita i podparła parapet przy wyjściu na balkon. Miała przednią część włosów natapirowaną, a resztę spiętą. Ubrana była, jakby przechodziła żałobę, tylko jej szpilki i włosy odróżniały się kolorową barwą, pomijając wariacki makijaż.
-Co powiesz na... Pabla? - Uśmiechnęła się. Starsza siostra popukała się tylko w czoło. - No co? Jest przystojny, wysportowany i młody oraz najważniejsze: Sergio go nie zna! Co wprawi go, w jeszcze większe zakłopotanie! - Skończyła i kontynuowała malowanie paznokci na czarno. Siostra chwilę zastanowiła się w ciszy. Dopiero po dłuższej pauzie, odparła:
-Okej, niech będzie Pab. Teraz druga sprawa: miejsce gdzie to całe przedstawienie się rozegra?
-Tutaj akurat nie będzie problemu. W niedzielę, jest zakończenie sezonu i jest zorganizowane przyjęcie, na które - swoją drogą Mesut już zdążył mnie zaprosić. - A potem załatwi się wam jakieś podrobione identyfikatory tłumacza i z głowy... - Uśmiechnęła się z rozmarzoną miną Delfina na myśl o piłkarzu.
-W jaki sposób cię zaprosił?
-Wziął mnie na jacht, później nurkowaliśmy. Pod wodą dał mi złotą małże, którą otworzyłam i znalazłam w niej zaproszenie na niedziele...
-Na prawdę? - Zapytała z otwartą z zaskoczenia buzią.
-Jesteś matołem, czy udajesz takiego matoła? - Zapytała, Julitę, która po chwili już była naburmuszona, ale szybko jej przeszło.
-Tak w ogóle, to ty i Pablo, no wiesz, coś ten-teges? - Uśmiechnęła się złośliwie do siostry i założyła ręce na piersi.
-Żadne ten-teges, już nie. Z Mesutem jest inaczej. - Odpowiedziała, nawet nie odrywając wzroku od swoich dłoni.
-To dlaczego się rumienisz przy Hiszpanie?
-Przywidziało ci się. - Wymamrotała i gorączkowo wyszła z salonu. - Zadzwonię do niego od razu, żeby zarezerwować ci niedzielę...
-Jasne, jasne. - Julita ułożyła się na kanapie, na której sekundę temu siedziała Delfina. - Tylko powiedź mu, żeby ubrał czarny garnitur, musi przecież do mnie pasować!
Za piętnaście minut Delfina dołączyła do Julity.
-Wszystko załatwione. - Uśmiechnęła się, siadając, po czym spojrzała na zegarek na ręce. - O, kurczę jestem już spóźniona! - Jak szybko się usadowiła, tak szybko też się zebrała. Przed samym wyjściem, zatrzymała się przed progiem salonu, żeby pomachać Julicie kartą kredytową, jak można było się domyślić własności piłkarza.
-Idę do fryzjera. Mesut funduję. Idziesz ze mną? - Poruszała śmiesznie brwiami. Julitę nie trzeba było długo namawiać. Kiedyś też sama kupowała na koszt swojego ex - piłkarza.

***

Na salę, pełną wystrojonych stolików, jako pierwsza wkroczyła Julita. W jej kierunku zwróciły się wszystkie męskie spojrzenia. Jej idealna sukienka (wybrana przez Delfinę!) pięknie uwydatniała jej kształty i zachęcała do obejrzenia się za nią. Przy jej boku maszerował w eleganckim, drogim (w każdym razie takie stwarzał pozory) garniturze - Pablo. Włosy jego bez zarzutu były zaczesane do góry i lśniły, jak czarna perła. Zaraz za nimi, ukazali się piękni, zakochani... Mesut z tajemniczą brunetką, o szafirach zamiast oczu. Trzymali się w romantycznym uścisku, bezustannie patrząc sobie w oczy, jakby nikogo nie było wokoło i jakby ich gałki oczne stały się gwiazdami pokrewnymi, które są na niebie w bezchmurny dzień. Oboje postawili na prostotę. Dziewczyna na literę D, założyła czarny top, odsłaniający ramiona i długą, plażową spódnicę, a żeby dodać sobie szczyptę elegancji na szyję zawiesiła złoto podobny wisior. Idąc za tym, piłkarz miał na sobie zwykłe, dziurawe spodnie i białą koszulę z odwiązanym krawatem - jakby właśnie wrócili z wybrzeża. Dla siebie wyglądali na 6.
Mesut skinieniem przywitał się z resztą kolegów i odszukawszy swojego stolika ruszył do niego pewnym krokiem, bo ona była obok. Nie mógł się na nią napatrzeć. Fryzjerka odwaliła kawał dobrej roboty: najpierw zrobiła jej leciutkie pasemka, by podkreślić jej kolor włosów, a finalnie upięła wszystko w falujący kok. Nawet przez chwilę nie żałował, że dał jej swoją kartę kredytową. Ufał tej dziewczynie na dwieście procent.
Przybywszy pod stolik, D. poczuła na sobie roziskrzone, pełne zazdrości spojrzenia. Nie była jedyną damą przy stoliku. Tamte wybrały bardziej wyszukane sukienki i dodatki, niż sandałki i hipisowska torebka.
-Kochanie - Zaczął melodyjnym głosem piłkarz i uśmiechnął się do niej (dzisiaj już po raz setny), i po kolei wszystkich jej przedstawił... nikogo nie pomijając. Poczuła się tak po prostu... wyjątkowo. Na końcu jeszcze dodał:
-A to jest Delfina. - Odparli "miło cię poznać" i wtedy mogli zająć swoje miejsca. Delfinie trafiło się akurat miejsce przy żonie Angela Di Marii - Jorgelinie. Mesut przy boku miał Samiego z narzeczoną. Dalej siedziała żona Luki, Modrić i wreszcie Karim z wolnym miejscem obok siebie. Uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił grymas. Zastanawiała się tylko, dlaczego przyszedł sam.
Żeby w kółko nie wlepiać wzroku w gości na przeciwko, Delfina postanowiła zwrócić całą swoją uwagę na otoczenie i wygląd auli. Od razu wtedy w oczy rzuciły się jej lampy. Ze sufitów zwisały owalne, brązowe klosze z regolitu, nadające całemu otoczeniu smak i harmonie. Na całą sale i bogato wystrojone stoliki patrzyło z dworu koturnowe okno z brązowymi parapetami do kontrastu z białymi framugami okien i ścianą. A z przeciwnej strony, z okrągłego balkonu, ze szklanymi prostokątami zamiast barierek można było objąć wzrokiem wszystkich na parterze: gości przy stolikach i pracujących kelnerów. Podłoga była obłożona połyskującymi płytkami o barwie kawy z mlekiem. Na stole wszystko było "po królewsku" umieszczone: serwetki, sztućce, białe obrusy, przystawki i kryształowe kieliszki, gotowe do zapełnienia.
-Brakuje tylko panny młodej. - Szepnęła do siebie, po ojczystym języku. Za moment do jej uszu dobiegł głos kobiety z argentyńskim akcentem.
-Przepraszam, mówiłaś coś? - Uśmiechała się do niej serdecznie Jorgelina. Jej oczy i włosy były tej samej barwy co klosze spod sufitu. Ufff, chociaż nie powiedziała mi na pani, przeszło Delfinie przez myśl.
-Yyy... bardzo podoba mi się twoja bransoletka. Czy to prawdziwe diamenty? - Wypaliła bezmyślnie. Pewnie, że są prawdziwe - zganiła się w myślach.
-A dziękuję! Jest taka stara, a wciąż podoba mi się, tak samo, jak na początku. - Uśmiechnęła się. - Prawdę mówiąc - Pochyliła się nad brunetką i ściszyła głos. - Wyglądają na diamenty, ale to zwykłe białe topazy. - Ponownie się uśmiechnęła.
-Może - Zaczęła Delfina, kierując się do bransoletki. - Nie masz prawdziwych diamentów, ale jesteś cudowna, więc nie chowaj się w szkatułce na dnie. - Skończyła, a Jorgelina się roześmiała.
-Jesteś zabawna. Dobrze, że Mesut w końcu znalazł sobie dziewczynę na poziomie. - Uśmiechnęła się przyjacielsko i odwróciła głowę w stronę Angela. W Delfinie coś pękło. Nic nie wiedziała o byłych kobietach Mesuta, czy on też miał równie gorzkie refleksje, jak ona sama?

Nie daleko przechadzała się Julita. Zachowywała się, jak profesjonalistka - wybiegowa oczywiście. Rozglądała się na boki w poszukiwaniu - nikogo innego, jak - Sergio. Chciała pokazać mu, że dobrze się trzyma. Pragnęła, by poczuł to samo, gdy zobaczyła to, czego nie powinna była zobaczyć - zdradę. Julita nigdy nie patyczkowała się ze swoimi mężczyznami. Zwłaszcza z Karolem, gdy wyszła na jaw jego zdrada, wyprowadziła się w tempie natychmiastowym (nie zważając na to, że był środek nocy) i wzięła ze sobą córkę.
Ich związek od początku był burzliwy i nieakceptowany, może dlatego, że Karol był nauczycielem Julity w liceum, a ona lekceważąco go uwiodła i w sobie rozkochała. Nie patrząc w ogóle na prawo i wiek dwóch stron.
Ta krucha miłość wydała na świat owoc w postaci dziewczynki, którą Julita kochała najbardziej na świecie, nawet bardziej niż samą siebie.
W końcu starsza ze sióstr zaprzestała poszukiwań i zajęła miejsce przy Pablo, a wtem wszystko się zaczęło. Siwy mężczyzna stanął przy szklanych barierkach i zaczął przemawiać do swoich gości przez mikrofon.
-Witam wszystkich! Piłkarzy z partnerkami, trenera, dziennikarzy i innych! Znowu się spotykamy, żeby zakończyć kolejny dobry sezon! - Wykrzyknął, a cała sala pogrążyła się w oklaskach i w półmroku, bo rzucono światło tylko na Florentino Pereza, a resztę zgaszono, albo przyciemniono, by zrobić odpowiedni nastrój.
-Real Madryt kończy sezon z dorobkiem stu pięćdziesięciu trzech bramek, dokładając jeszcze sześć z ostatniego meczu z Malagą. Wyczyn ten był bardzo bliski pobicia klubowego rekordu! W La Liga  trafiali do siatki sto trzy razy, przekraczając tym samym barierę stu goli po raz piąty w historii, w Lidze Mistrzów — dwadzieścia sześć, w Copa del Rey — dwadzieścia i cztery razy w Superpucharze Hiszpanii! Najlepszym strzelcem drużyny jest oczywiście Cristiano Ronaldo - Na swoje nazwisko, Portugalczyk uśmiechnął się z pogardą, że to dla niego pikuś. - który - Kontynuował Perez - łącznie zdobył pięćdziesiąt pięć goli, co mniej więcej daje 1/3 wszystkich bramek! Ale to nie wszystko! To wszyscy strzelcy Realu Madryt w tym sezonie. Czytam: Karim: 20 goli, Gonzalo: 18, Mesut: 10 - Delfina cmoknęła Niemca w policzek i wsłuchiwała się dalej. - Angel: 8, Jose: 7, Kaka i Sergio po 5 - Na jego imię Julita dostała wypieków na policzkach i go niespodziewanie zobaczyła. Siedział centralnie na przeciwko niej, kilka metrów dalej. Pożerał ją wzorkiem, a ona zapomniała na chwilę po co właściwie tutaj przyszła... - Luka i Sami: 4, Raphael, Pepe, Alvaro, Michael: 2 oraz Marcelo, Fabio, Raul i Jose strzelili po jednej bramce. Mam nadzieję, że będziecie dobrze bawić się dziś wieczorem! - Znowu brawa. - I do zobaczenia w październiku! - Skończył, a sala ponownie zatraciła się w oklaskach.
Zaświecono część lamp i wybrzmiała muzyka ze sceny na piętrze, na której znajdowali się artyści. Cząstka gości wzięła się za zapełnianie swoich brzuchów, inni poszli potańczyć, a inni jak Julita spotkała się w oko w oko ze swoim byłym.
-Co tu robisz? - Zapytał z lekką bezczelnością, jakby chciał powiedzieć "przecież cię nie zapraszałem".
-A nie widać? Dobrze się bawię. - Odparła z pełnym uśmiechem i zabrała jeden kieliszek z tacy, kelnera, który właśnie przechodził.
-Nie widać. A to kto? - Zapytał obojętnie wskazując na Pabla.
-Hej, jestem Vladimir Iwanow. - Podał piłkarzowi rękę. - Jestem fotografem, zaprosiłem Julitę na przyjęcie, bo jest tygrysicą i piękną kobietą. - Właśnie, kochanie, ciekawe kiedy wydrukują nasze nagie fotografie. - Pablo objął ją w pasie. Grał, jak prawdziwy aktor, aż Julita miała ochotę go pocałować, by mu podziękować, a w piłkarzu wzbudzić jeszcze większą nienawiść. I tak też zrobiła. Złożyła mu na ustach namiętny pocałunek, z otwartymi oczami. Sergio przyglądał się całej sytuacji i już można było zobaczyć w jego oczach ogniste płomyki zazdrości i żalu.
-Gratuluję pięciu goli. Tylko pięciu. - Kpiła z niego, bawiąc się kieliszkiem. Pablo tylko się uśmiechał, a Sergio zbladł i stracił apetyt.
-Miło było Cię poznać Vladimir... niestety muszę was opuścić, bo strasznie zgłodniałem. - Skłamał i z skwaszoną miną skierował się do swojego stolika. Julita dała swój kieliszek Pablowi i po zmierzała krokami kapitana.
-No to czas rozpocząć przedstawienie. - Szepnęła do siebie i stanęła obok. Dopiero teraz spostrzegła, że koło niego siedziała ta blondyna, z którą ją zdradził.
-Widzę, że szybko znalazłeś sobie kogoś na moje miejsce. - Zagadnęła i posłała sztuczny uśmiech blondynce.
Cała sala wtedy pogrążyła się piosenką Angusa & Julia Stone - I'm not yours. Julita nie zwracała uwagi na pozostałych gości przy stole, po prostu mówiła to co czuła.
-Myślałam, że łączy nas coś wyjątkowego, a okazałeś się zwykłym kłamcą i palantem! Nie martw się o swoje prezenty! Już wszystkie wylądowały na właściwym miejscu! W śmietniku! - Śmiała się przez łzy. - Nienawidzę cię!!!! Nie-na-wi-dzę rozumiesz?! Byłam taka głupia! Jak mogłam się tak omotać! Nigdy więcej! - Uderzyła pięścią w stół, aż sztućce się odezwały. - W ogóle zabieraj ten  tani pierścionek! Na tańszy cię nie stać?!! - Mówiła podniesionym tonem, gdy nagle ktoś chwycił ją za ramię. Myślała, że to Delfina albo Pablo. Sergio przez cały czas milczał.
-Przepraszam, ale zachowuje się pani nie właściwie.... - Był to ochroniarz ze słuchawką w uchu. Wyrwała mu się od razu, poprawiła fryzurę i chwyciła za kieliszek własności piłkarza.
-Przepraszam, jestem tłumaczem, ślepy pan na jedno oko?! - Zapytała ochroniarza z głupim uśmiechem. - Chwileczkę. - Odparła spokojnie i wzięła łyk napoju. Po czym zamachnęła się i wylała całą jego zawartość w twarz piłkarzowi. - Tłumaczę mu właśnie co to znaczy, gdy kobieta oblewa faceta drinkiem. - Odłożyła kieliszek na stół. - To oznacza koniec. - Skomentowała i z pośpiechem skierowała się do wyjścia a towarzyszył jej ten sam ochroniarz.

Delfina uśmiechała się, bo siedział przy niej mężczyzna za którym w ogień, by się rzuciła. Rozmawiała raz z nim, a innym razem z kimś innym ze stolika. Żonie Modricia i narzeczonej Khediry spodobała się fryzura  brunetki oraz makijaż. Czuła się świetnie - była w swoim żywiole.
-Czym się zajmujesz, Delfina? Przy okazji, Delfina to bardzo fascynujące imię, musisz podziękować swoim rodzicom. - Chichotała Lena, obejmując Samiego.
-Jestem tancerką... - Zanim dokończyła, spojrzała na minę Karima, która mówiła "wow, Mesut, nie wiedziałem, że umawiasz się ze striptizerką", żeby szybko przerwać jego sprośne myśli skończyła:
-Tańczę tango. - Uśmiechnęła się i w celu zmienienia tematu, podniosła do góry kieliszek z szampanem. - Za dzisiejszy wieczór! - Stuknęła o Mesutowe szkło. "Za wieczór" - Powtórzyli goście ze stolika. Było miło, ale gdy Delfina spostrzegła, że jej siostra rozpoczęła przedstawienie i została wyprowadzona przez ochronę, postanowiła nie psuć sobie tego pięknego wieczoru, przeprosiła wszystkich przy stoliku i zaciągnęła piłkarza na parkiet.
-Mam powód, by żyć. - Odezwała się Delfina, gdy w erotycznym objęciu, tańczyli do wolnej piosenki:

Don’t bury me. Don’t let me down. Don’t say it’s over. Cause that would send me under. Underneath the ground. Don’t say those words. I wanna live but your words can murder.

Only you can send me under, under, under...
-Ja też. - Odparł i romantycznie ją obrócił.
Co wtedy robił Sergio? czy pobiegł za nią? czy raczej poszukał pocieszenia u blondynki, która miała za matkę - naturę, a za ojca - skalpel?


tacy, tam eleganccy chłopcy ;)

10 komentarzy:

  1. Prosiłaś o powiadamianie, tak więc piszę:
    Nowa notka na: http://blaise-georgia.blogspot.com/
    Nie wiem czy czytasz, komentarzy od Ciebie chyba nie widzę, coć mogę się mylić.. :) Powiadamianie jest naprawdę nużące i prosiłabym, żebyś tu odpisała, czy chcesz być dalej powiadamiana, czy rezygnujesz. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatni czytałam, ale po prostu nie skomentowałam :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy7/6/13 17:57

    Zamówiłaś u mnie zwiastun na thriller-of-story. Mamy tam nową stażystkę - Gloom. Nie ma ona żadnych zamówień, a chciałyśmy z Coppernicaną sprawdzić, jak jej co wychodzi. Mogę przekazać Twoje zamówienie jej? Jeśli chcesz, abym to ja koniecznie je wykonała to oczywiście to zrobię. Czekam na odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam być "kroliczkiem doświadczalnym"?:) Okej, ale gdyby się nie sprawdziła to obejmuje mnie jakaś gwarancja? np. że zrobiłabys mi je?:)

      Usuń
    2. Anonimowy7/6/13 22:53

      Oj tam, króliczkiem od razu. ;p Oczywiście, że tak. Gdyby coś wyszło nie tak to Ci je wykonam. Obiecuję! :) Także Twoje zamówienie jak na razie leci do Gloom! :D

      Usuń
  4. Boskie jak zawsze ;*
    Chcę jeszcze xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział skomentuję za chwilkę, jak będę na telefonie :)

    Zapraszam do siebie na trzydziesty trzeci rozdział:
    http://manutdlov.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku, ale się porobiło. Szkoda mi Julity, Sergio to dupek i tak się właśnie zachowuje, typowa gwiazdeczka, która pociesza się byle pustakiem...

    OdpowiedzUsuń
  7. Serdecznie zapraszam na prolog:
    http://bedlaamite.blogspot.com/
    oraz pierwszy rozdział na:
    http://red-side-of-manchester.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Miejsce na Twoje myśli o opowiadaniu.