Kawałki wspomnień spadają na ziemię.
Powietrze na zewnątrz pachniało latem, cynamonem i wanilią z okolicznej restauracji. Madryt oświetlały uliczne latarnie i okrągły księżyc z nieba. Delfina opierając się o poręcz z balkonu, wyciągnęła z torebki smartphon'a, by zatelefonować do Julity - czy wszystko gra i czy nikt nie zapłacił za to życiem. Jej ramiona delikatnie łaskotał czuły wiatr, od czasu do czasu porywając jej sukienkę do tańca. Po kilku sygnałach w końcu usłyszała głos siostry w głośniku:
Powietrze na zewnątrz pachniało latem, cynamonem i wanilią z okolicznej restauracji. Madryt oświetlały uliczne latarnie i okrągły księżyc z nieba. Delfina opierając się o poręcz z balkonu, wyciągnęła z torebki smartphon'a, by zatelefonować do Julity - czy wszystko gra i czy nikt nie zapłacił za to życiem. Jej ramiona delikatnie łaskotał czuły wiatr, od czasu do czasu porywając jej sukienkę do tańca. Po kilku sygnałach w końcu usłyszała głos siostry w głośniku:
-Słucham? - Zapytała obojętnie.
-Jak tam? Obyło się bez krwi? - Spytała i odwróciła głowę w stronę rozwianych firanek i spojrzała głębiej w salę. Mesut w dalszym ciągu usadawiał się przy stoliku, gawędząc z Karimem.
-Co? - Julita jakby zapomniała, co poczęła kilka godzin temu. W echu głośnika można było usłyszeć kobiecy chichot.
-Pytam o akcję Ser Zjedzony Przez J. Bez problemu cię wypuścili? Musiałaś coś zapłacić? Tak w ogóle, wszystko okej?
-Jasne, ale siostra za bardzo się przejmujesz.
-Jak to? - Podniosła brew.
-Pamiętasz tego ochroniarza, który mnie wyprowadzał? - Po chwili uzupełniła. - Zaprosił mnie na kawę. - Znowu stłumiony śmiech. No tego się nie spodziewała Delfina. Ale z Julitą już tak było. Kto ją poznał, chciał poznawać dalej i dalej - co raz głębiej.
-Ale na moje nieszczęście ma na imię Carlos. No, kurna, nie wierzę. - Fuknęła. Brunetka starała się powstrzymać śmiech, ale nie potrafiła. Dopiero po chwili, śmiech u niej ustał. Stała na okrągłym balkonie, wychylając się o jego barierki. Jak kiedyś... kilka lat temu. Ale wtedy stała z drugiej strony poręczy.
-Super. Gdzie jesteś? - Zapytała bez uczuć, wpatrując się w ciemność pod tarasem. Teraz brakuje tylko jego... pomyślała i próbowała zdławić w sobie ten sentyment.
-Siedzę mu na kolanach. - Odparła i wybuchnęła śmiechem.
-Myślałam, że mówiłaś, że poszliście na kawę. - Wypomniała jej z komicznym wyrzutem.
-A co zazdrosna? W ogóle, o tyle dobrze, że nic nie rozumie, co do ciebie mówię. Pewnie obraziłby się, że jego imię kojarzy mi się z gównem lub czymś równie cuchnącym... A jak tam u ciebie? Przepraszam, że nie zapytałam wcześniej.
-Dobrze. - Odparła, a jej ciało przeszył przyjemny dreszcz, bo od tyłu, ręce piłkarza objęły ją w talli.
-Nie przeszkadzam ci, kochanie? - Wyszeptał jej miękko w ucho. Nawet zapomniała na chwilę, że połączenie nadal trwa. Teraz pragnęła tylko zmiażdżyć mu usta w pocałunku.
-Zadzwonię później. - Wyszeptała i zakończyła połączenie. Momentalnie już miażdżyła piłkarzowi usta w pocałunku, a on przyciągnął ją do siebie.
-Kochanie, chodźmy stąd. - Wymamrotał, przez składane pocałunki na szyi. - Chodźmy.
-Chętnie. - Skomentowała i powiesiła mu się na szyi, biorąc nogi do góry.
-Co robisz? - Zapytał retorycznie piłkarz. - Mam cię wynieść? - Uśmiechnął się łobuzersko w stronę Delfiny, która na nim "wisiała" odchylając głowę do tyłu.
-Jak zdołasz. To wynoś.
Piłkarz rozejrzał się komicznie pod balkon, jakby chciał sprawdzić, czy tutaj nie będzie szybciej. Brunetka się roześmiała i klepnęła Mesuta w ramię.
-Nawet o tym nie myśl. - Wymamrotała. Piłkarz zachichotał i pocałował ją w usta.
Wynosił ją na rękach przez całą salę, przy wszystkich gościach, dziennikarzach, a miejsce Sergio było wolne. Czyżby pobiegł...?
Pstryk. Pstryk. Flesz aparatu, a Delfinę w ciasnym uścisku wynosi uśmiechnięty piłkarz. Na drugi dzień, ci co się plotkami karmią będą mieli co czytać.
Już na parterze, Delfina razem z Mesutem parsknęła śmiechem.
-Widziałeś ich miny?
-Pewnie pomyślą, że się upiłaś.
Śmiali się. Tak głośno, długo i histerycznie. Biorąc siebie pod rękę pobiegli w górę miasta, gdzie zaparkowane było Ferrari. Piłkarz jeszcze nie dostał niespodzianki od swojej dziewczyny, a Delfina miała ochotę na Mesuta. Czym prędzej wskoczyli do samochodu i zaczęli się zachłannie całować na skrzynce biegów.
-Zróbmy to tutaj. - Zagadnęła lekko dysząc. Mesut chwilę pomyślał, po czym kontynuował swój miłosny taniec językiem. Jego ręce błądziły jej po całym ciele. Były na piersiach, plecach, twarzy, pupie. Ściągnął jej przez głowę top, a Delfina zmierzwiła mu włosy. Oczom piłkarza ukazał się pod biustem obraz domku nad jeziorem, takim samym w którym byli kilka miesięcy temu. A pod spodem napis:
"Never let me go, never let me go. D. M."
Uśmiechnął się i składał jej dalej pocałunki. Brunetka przytuliła go do siebie i już mu ściągała koszulkę, gdy zobaczyła cień sylwetki na masce. Zamarła. Wydała z siebie niemy krzyk. Dobrze wiedziała kogo tam zobaczyła. Męska sylwetka z maski, gwałtownie przesunęła się na drzwi szarpnęła za klamkę, by za chwilę wytargać piłkarza za szmaty i uderzyć nim o asfalt. Tajemnicza postać kopała leżącego Mesuta w brzuch i w twarz. Non stop. Non stop.
-Dareeeek! - Krzyczała Delfina, łzawiąc się łzami i zakrywając się koszulką. - Prooooszę! Przestań! - Z pośpiechem opuściła samochód i podbiegła do Darka. Nie zmienił się ani trochę, gdy go ostatni raz widziała: ten sam tatuaż widniał mu na szyi i ten sam wytatuowany krzyżyk pod okiem... Kurtka ze skóry i papieros za uchem. To samo piwne spojrzenie.
-Proooszę cię! Zostaw go! - Krzyczała, bijąc go piąstkami w plecy. - Masz mnie! Go zostaw! Słyszysz?!! - Łkała. Piłkarz leżąc na chodniku, dławił się krwią. Darek dopiero teraz zaprzestał kopania i bicia, gdy spostrzegł, że brunet nie umie się już ruszyć, a Delfina wyszła mu na przeciw. Wpadł w szał, a teraz dopiero oprzytomniał.
-Słyszysz? - Powtórzyła brunetka, szeptem, krztusząc się płaczem. Widziała przecież w jakim stanie jest piłkarz. Już wiedziała, że jak spotka się z nim za kilka dni, nie będzie wszystko, tak jak było. Już nie.
-Deli, kochanie, jak ty wyglądasz? - Przytulił ją do siebie, następnie ściągnął kurtkę i założył jej na ramiona. - Tak bardzo tęskniłem. Tak bardzo, nawet sobie nie wyobrażasz. - Wziął w swoje dłonie jej twarz, i gładził jej mokre od łez policzki.
-Kocham cię. kocham, rozumiesz? - Całował jej twarz. Delfina wpatrywała się tępo w strugę krwi na ulicy. Nic nie mówiła. Już zostało wszystko powiedziane. Gdy by ktoś jej teraz dał broń, zabijałby go. Tym razem na pewno by nie spudłowała.
-Chodź, idziemy. - Objął ją ramieniem, ale brunetka się wyrwała i sięgnęła po telefon, by zadzwonić na pogotowie. Zdążyła wbić numer, drżącymi dłońmi. Drajso w pewnym momencie zamachnął się, tak, że telefon upadł jej na ziemię, obok poranionego piłkarza.
-Co ty wyrabiasz? - Chwycił ją oburącz za ramiona i podniósł nieco wyżej.
-Trzeba mu pomóc, jest ranny. - Wymamrotała.
-Temu gnoju?! Ha, ha, ha. Idziemy. - Pociągnął ją za sobą, ale brunetka tak łatwo za wygraną nie dała. Szarpała się i krzyczała o pomoc. Połączenie z pogotowiem nadal trwało, więc na pewno usłyszeli jej wrzaski. Darek tylko się zamierzył i ją spoliczkował. Delfina splunęła mu prosto w twarz.
Dajcie mi, do kurny nędzy broń! Zabiję sukinsyna! Zabiję. - Myślała, zaciskając zęby ze wściekłości...
Gdy odeszli kilka metrów dalej, wchodząc w jakąś uliczkę, Darek pogładził jej zaogniony policzek, po czym uklęknął przy niej i przytulił głowę go jej nóg.
-Przepraszam cię. Przepraszam. Wybacz mi. - Powtarzał w kółko. - Przepraszam.
Brunetka gładziła go po włosach, a z kącika ust spływała jej struga z krwi...
Hej, sorki, że ten rozdział z takim poślizgiem,
ale straciłam na moment wenę na to opowiadanie,
ale przyszła mi nowa. Może być? :D
Mam nadzieję, że taki zwrot akcji
przypadnie Wam do gustu.
A, bym zapomniała. Dodałam do zakładki
dwóch nowych bohaterów. ;)
oraz stworzyłam zwiastun do tego opowiadania.
(wszystko w zakładce "o opowiadaniu")
Byłabym wdzięczna za komentarze, co o nim sądzicie.
Chciałabym także Was bardzo serdecznie
zaprosić na mojego nowego bloga:
gdzie już wystartował rozdział I !
Miłych wakacji!!!!
Całuję, Bunko.
Miało być tak pięknie i na końcu się zjebało, niedobrze. Mam nadzieję, że Mesutowi się nic poważnego nie stało. Czekam na następny!
OdpowiedzUsuńMesut ;/
OdpowiedzUsuńAle mi go szkoda musi być wszystko dobrze , a DAarka bym zabiła.
Matko, dziewczyno! Jestem w szoku, pozytywnym oczywiście! Co to za Darek? O co chodzi? Co się stało? Skończyłam czytać i minęła dobra minuta zanim jakakolwiek reakcja się ze mnie wydobyła. Tyle chciałabym się dowiedzieć już teraz, ale muszę poczekać, aż zaczniesz wszystko nam wyjaśniać w następnych rozdziałach. Już nie mogę się doczekać. FANTASTYCZNIE! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś! bo stęskniłam się za Tobą :}
UsuńByłyśmy proszone o powiadamianie, więc zapraszam na mojego bloga, gdzie właśnie pojawił się nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zajrzysz i zostawisz komentarz.
http://blaise-georgia.blogspot.com/
Zapraszmy! :)