2013-07-12

| rozdział 3.|

Spieprzyliśmy miłość, pos­ta­raj­my się nie spieprzyć nic więcej! 

Zaczęło świtać. Zegar na wieży wybił piątą. Na niebie przemknęły pierwsze kolory bladego błękitu. Szli, ramie w ramie, w ciszy, ale Delfina wiedziała, że musi przerwać to niezdrowe milczenie. Kiedy jak nie teraz!?
-Dobra, idź już. - Wymamrotała, nadal czując pieczenie na wargach z uderzenia. - Zobaczymy się później. Chciałabym się przebrać, wykąpać... - Tłumaczyła Darkowi, który namiętnie palił skręta.
-To tutaj? - Zapytał, wskazując kamienice, która rozciągała się przy jego lewym i prawym ramieniu. O dziwo nie powiedział słowa sprzeciwu. Znaleźli się w głębi miasta, na osiedlu Soto de Henares - kilkanaście kilometrów od centrum Madrytu. Delfina rozejrzała się bezradnie. Zaklęła szpetnie w myślach.
-Tak, to tutaj. - Skłamała i ruszyła do pierwszej lepszej klatki. Drajso za nią, ale przed samymi drzwiami się zatrzymał. Nie był na tyle głupi, żeby tam wejść. Mógł przecież przypadkowo spotkać ojca Delfiny. Ojciec zabiłby go. Wiedzieli to oboje.
-To do zobaczenia. - Złapał ją za nadgarstek, gdy już chciała zniknąć za szklanymi drzwiami. Za chwilę wypuścił z ust dymek. Znała ten zapach i jego smak idealnie. Sama kiedyś paliła to samo gówno. Wyrzucił niedopałek na chodnik i zgasił go adidasem, następnie podszedł bliżej do Delfiny. Pogładził ją po policzku na którym widniały wyschnięte łzy. Uśmiechnął się za chwilę i powoli zbliżył swoje usta do jej ust. Musnął jej wargi z czułością, oderwał się i spojrzał jej w oczy. Ponownie się zbliżył i je pieścił. Delfinie w głowie zaczęło nagle huczeć. Znała do głębi jego ciało, gesty i pocałunki. Te pocałunki, które pożądała. Pełne czułości, delikatności, a jednak kompletnie zanurzone w erotyzmie.
Wewnątrz klatki weszła po pierwszych dziesięciu stopniach i przystanęła. Kucnęła. Na zgiętych nogach podeszła do blokowego okienka, żeby ujrzeć w nim odchodzącego Darka. Serce łomotało jej jak młot pneumatyczny. W każdej chwili mógł przejrzeć jej kłamstwo i w ciągu kilku sekund być już u góry... Stało się jak się stało.
Drajso odszedł.
Widocznie "ciężka" noc dała mu w kość i on też odczuwał zmęczenie. Innymi razy miał siły jak za dwóch. W głowie Delfiny siedziały wszystkie tego wspomnienia. Znakomicie jego siłę znało jej ciało. Wówczas po piętnastu minutach, postanowiła wreszcie się wynurzyć ze swojej kryjówki. Miała zachowanie podobne do uciekiniera czy poszukiwanej. Ruszyła w przeciwną stronę. Trzymała się ścian i szła nisko. Gdy wydało jej się, że jest już wystarczająco daleko od "swojej" klatki, zaczęła biec ile sił w nogach. Nie spojrzała za siebie. Ani razu.
Leciała aż się za nią kurzyło. Gdy wreszcie po dziesięciu minutach trafiła na główną ulicę, która prawdopodobnie prowadziła do centrum i do rynku, odetchnęła z ulgą. W ostatniej chwili złapała odjeżdżający autobus. Kierowca tylko obrzucił ją zdziwionym spojrzeniem, ale Delfina cieszyła się jak dziecko, że za kilkanaście minut zobaczy Mesuta. Obstawiała, że na pewno jest w szpitalu.
Ocknęło ją szarpnięcie autobusu. Nawet się nie obejrzawszy - już była w sercu Madrytu. Widocznie zmęczenie z nieprzespanej nocy musiało dopaść ją w autobusie. Wyskoczyła z niego jak porażona i pokierowała się w kierunku szpitala. Widząc z daleka parking przed szpitalem przyśpieszyła tempo chodu. Pokierowała się do wjazdu karetek, choć usłyszała za sobą dużo słów sprzeciwu i głosy mówiące, że wejście jest gdzie indziej, nie zaabsorbowała się tym - gnała dalej w szpitalną prerie. Wewnątrz zapytała pielęgniarza o numer pokoju w którym leży piłkarz. Jednak odesłano ją mówiąc "Już się wypisał". Delfinie spadł kamień z serca. To znaczy, że nie jest w takim złym stanie. - Cieszyła się w myślach, maszerując w stronę wyjścia. Z pod swojego niebieskiego spojrzenia zobaczyła go! Jak grom z jasnego nieba wyrósł przed nią kilka metrów dalej.
-Mesut! Zaczekaj! Mesut! - Wołała za nim. Ale nie słyszał. Chyba, że nie chciał słyszeć.
Złapała go wówczas przy wyjściu. Odruchowo go przytuliła.
-Nie słyszysz jak cię wołam? Jak się czujesz? - Zapytała i wzięła go pod ramię, żeby pomóc mu iść.
-Mam tylko kilka siniaków, coś z nogą i poobijane żebra. - Uśmiechnął się blado i podał jej komórkę w której wykręcała numer pogotowia. - Trzymaj. Dostałaś wiadomość.
W prawdzie ekran był pęknięty, ale zdołała przeczytać wiadomości od swojej siostry.
"Nie uwierzysz kogo spotkałam!!!!"
"Widziałam Darka. Na pewno to był on. Uważaj na siebie."
"Ktoś pobił Mesuta!!
"Halo!?"
"Delfina! Gdzie jesteś???!"
"Martwię się!!!"
I z trzydzieści nieodebranych połączeń.
Odpisała na szybko "Żyję" bo Mesut już wpakował się do swojego samochodu.
-Co ty robisz?! - Odezwała się z wyrzutem, zaglądając do środka. - A gdzie ja mam usiąść? Za kierownicą?
-A może ja mam usiąść? - Odparł z ironią. Był po "wypadku", więc nie powinien prowadzić.
-No... dobrze. - Odpowiedziała z kapitulacją.
Gdy zasiadła przed kierownicą Ferrari, zdała sobie sprawę, że nigdy nie prowadziła TAKIM autem. Ale było coś jeszcze.
-Nie mam prawa jazdy. - Zakomunikowała, opierając się o siedzenie z rezygnacją. Piłkarz nawet na nią nie spojrzał.
-Po prostu jedź. - Rozkazał. Ruszyła. Jechała powoli i rozważnie, żeby nikogo nie potrącić. Była dobrym kierowcą, ale jakby nie pewien wypad po pijaku w Polsce, miałaby teraz w posiadaniu prawko. Jechali w milczeniu. Delfina zdawała sobie sprawę, że teraz już nie będzie tak jak było. Wszystko będzie inne: podejście, myśli, gesty, uczucia, miłość. Pojawi się niepewność.

Na miejscu pomogła mu wygramolić się z samochodu wkulać do domu. Kulał na jedną nogę, a na jego ładnej buzi teraz widniały szpetne fioletowo-granatowo-czerwone sińce. Warga była przecięta w kilku miejscach, a łuk brwiowy spuchnięty. A gdzie podział się ten błysk w jego piwnych oczach? Zniknął.
Piłkarz od wejścia pokierował się do olbrzymiego salonu łączącego się z kuchnią. Nic nie powiedział do Delfiny ani nie rzucił jej żadnego ciepłego spojrzenia. Nic a nic.
-Zaraz wezmę kilka swoich rzeczy... mogłabym się tylko wykąpać? - Zapytała beznadziejnie. Chciała zniknąć z jego życia tak szybko jak się pojawiła. W ostatnich tygodniach mieszkali razem, co spowodowało "kilka swoich rzeczy" w domu piłkarza.
-Kąp się ile chcesz. - Usłyszała cyniczną odpowiedź, jakby chciał powiedzieć, że nie musi z niej nigdy wychodzić. Przygotowała wszystkie rzeczy potrzebne do kąpieli i jedną niecodzienną. Wchodząc do łazienki na parterze usłyszała dźwięk szkła i cieczy, którą piłkarz napełniał kieliszek. Whisky - po chwili rozpoznała brzmienie szkła.
W toalecie spojrzała na swoje odbicie w lustrze i dotknęła go ręką. W mgnieniu oka już była rozebrana do naga i kładła się w wannie napełnionej po brzegi wodą. Zmoczyła całe swoje wyczerpane ciało oraz włosy wodą. Trochę się namydliła i później spłukała. W głowie miała jedną myśl. Jeden cel. Jeden przyrząd. Jedną czynność. Broniła się przed tą upartą myślą, ale w końcu przegrała. Stała się pokonana. Z owiniętego ręcznika wyciągnęła srebrny nuż. Błyszczał jej swoim stalowym kolorem... zanim zrobiła pierwsze cięcie na skórze. Pierwszy krok do nieba.
Za nim poszły następne i następne nacięcia. Na końcu wyglądało jakby miała powieszone na nadgarstkach multum czerwonych bransoletek. Minął moment zanim woda w wannie zaczęła zmieniać kolor. Delfina leżała bez ruchu z włosami w wodzie, z dłońmi wątle wzdłuż ciała. Jeden, dwa, trzy, cztery.... Zamknęły się jej oczy. Odtworzyła je. Jeden, dwa, trzy, cztery... znów to samo. Jeden, dwa, trzy... znów. Jeden, dwa... Jeden...  gdy wreszcie zasnęła.


   

7 komentarzy:

  1. Poraz kolejny, świetny rozdział! Wiedziałam, że w przeszłości Delfina miała poważne problemy... Które nadal się za nią ciągną.. Co do Mesuta, nie dziwię się, że był nieco zdenerwowany.. Teraz tylko czekam baaaaaardzo niecierpliwie na kolejny rozdział. Proszę, nie każ mi długo czekać, bo nie wytrzymam! Delfina pocięła się w łazience w domu Mesuta, jak on to zobaczy? wejdzie do łazienki? Jego reakcja? Nie mogę się doczekać następnego rozdziału... Uwielbiam taki dramat wpleciony do opowiadania, jak dziewnie by to nie zabrzmiało. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie nie dziwię się Mesutowi. Próba samobójcza Delfiny w łazience Mesuta? Huh, czuję, że będzie ciekawie! Czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcześniej niż się spodziewałam, nowość! :
      http://bedlaamite.blogspot.com

      Usuń
  3. świetny rozdział ale zakończenie lekko tragiczne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety problemy życiowe czasem tak przygniataja i wydaje się, że nie ma innego wyjścia niż uciec (na zawsze) :)

      Usuń
  4. Dlaczego to zrobiła ?!
    Jest boski pisze to po raz setny ;D
    Czekam z niecierpliwości na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do The Versatile Blogger ;)
    wszystkie informacje są tu :
    http://pues-la-vida-tiene-otro-camino.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html + dodałam tam nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń

Miejsce na Twoje myśli o opowiadaniu.