Jeśli ma się to zakończyć w ogniu, powinniśmy spłonąć razem.
Pojawiły się ich zdjęcia. Były wszędzie! W jednej sekundzie można je było oglądać w Europie, w Polsce nad Bałtykiem, w Niemczech, na Stadionach, w Azji, w Chinach, na murze chińskim i w obu Amerykach... Na stronach internetowych, w gazetach, w telewizji... można było rozkoszować się ich wspólnymi fotografiami. Zdjęcia, które dotychczas gościły na stronach, ukazywały ich w pojedynkę. Na oczach świata jednak się to diametralnie zmieniło. "Czy teraz, gdy piłkarz ułożył sobie życie prywatne, można mówić o jego wielkim powrocie?" - Zastanawiała się kobiecina w telewizorze, siedząca na przeciwko mężczyzny, który uważał się za 'eksperta piłki nożnej' i nie mógł odkleić swojego wzroku od jej ponętnego biustu, chowającego się pod kwiecistą bluzką.
Pojawiły się ich zdjęcia. Były wszędzie! W jednej sekundzie można je było oglądać w Europie, w Polsce nad Bałtykiem, w Niemczech, na Stadionach, w Azji, w Chinach, na murze chińskim i w obu Amerykach... Na stronach internetowych, w gazetach, w telewizji... można było rozkoszować się ich wspólnymi fotografiami. Zdjęcia, które dotychczas gościły na stronach, ukazywały ich w pojedynkę. Na oczach świata jednak się to diametralnie zmieniło. "Czy teraz, gdy piłkarz ułożył sobie życie prywatne, można mówić o jego wielkim powrocie?" - Zastanawiała się kobiecina w telewizorze, siedząca na przeciwko mężczyzny, który uważał się za 'eksperta piłki nożnej' i nie mógł odkleić swojego wzroku od jej ponętnego biustu, chowającego się pod kwiecistą bluzką.
Był to dom przestronny, wielkie okno patrzyło na błękitną taflę wody basenu, która odbijała promienie słoneczne zimowego słońca. Na środku salonu stała kanapa z dwiema postaciami.
-Stop. - wymruczał aksamitnie kobiecy głos. - przestań! - dodał za chwilę z większą pretensją. Jednak odbiorca nie miał najmniejszej ochoty przestać.
-Auć! - tym razem odezwał się męski głos.
-Mówiłam, żebyś przestał. - skwitowała.
Julita starała się usiąść w takiej pozycji, żeby widzieć dobrze obraz telewizora, a Sergio wcale jej w tym nie pomagał, a wbrew przeciwnie - leżał na niej i wędrował po nieznanych lądach jej ciała, poznając ją po kawałku.
-Sergio, wiesz, że cię kocham? - spytała nagle.
-Tak, ale dlaczego pyt...? - Julita wciągu kilku sekund zrzuciła Sergio na ziemię.
-Dlatego.
W końcu mogła w spokoju obejrzeć telewizję i pogłośnić jego dźwięk. Patrzyła na tą kobietę, co snuła domysły. Siedziała na przeciw facecika, którego właśnie, kamera uchwyciła jak się poci ze zdenerwowania - kobieta cholernie go pociągała. "Myślę, że może to coś zmienić." - wydusił tylko i poprawił kołnierzyk ze swojej kratowej koszuli. "No, dobrze. Zaraz po przerwie wracamy do tematu!" - kobieta uśmiechnęła się i wtem puścili slajdy ukazujące Mesuta i Delfinę.
-Pewnie poszli się bzyknąć... - skomentowała kąśliwie.
-Może my też pójdziemy? - usłyszała nagle. Sergio w dalszym ciągu leżał na ziemi i głupkowato się uśmiechał. Przez twarz Julity przebiegł chytry uśmiech, po czym przyłożyła mu stopę do szyi i udawała, że go dusi.
-Zapomnij, el Lobo*...
-Dlaczego? - piłkarz z szybkością błyskawicy zerwał się z podłogi i objął rudą za obie łydki. - głowa cię boli? - spytał przewracając oczyma jak lalka.
-Mamy już dziecko... a jeszcze teraz mam następny problem na głowie. - wskazała na obściskującą się parę w telewizorze. Sergio popatrzył na obrazy, które wyświetlały się na jego plazmie, powieszonej nad ziemią.
-Mesut i Delfina? - spytał retorycznie. - są znowu ze sobą szczęśliwi. To chyba dobrze? Julita, chyba nie jesteś zazdrosna szczęściem siostry?!
Julita myślała, że go palnie, zrobiła tylko minę mordercy i nic nie odpowiedziała, a za to wstała i udała się do kuchni w celu zrobienia czegoś do jedzenia. Narzeczona piłkarza odziana była w pastelową sukienkę, obwiązaną paskiem w talii, z długimi rękawami.
-Aha, a dziecko jest Karola. - odezwał się nagle piłkarz. - a nie moje.
Julita przewróciła oczami i pokazała mężczyźnie, że trzyma w dłoni nóż, więc niech uważa na słowa.
-Chyba już o tym rozmawialiśmy.
-No właśnie chyba nie. - odparł z podłogi, przytulając kark do poduszki z kanapy.
-Co nagle ci się zachciało teraz dziecka? Daj mi spokój. Martwię się o tamtą dwójkę, a ty mi tu o jakimś dziecku wyjeżdżasz... - odpowiedziała, bojowo krojąc chleb, jakby ćwiartkowała swoją ofiarę.
-Jakimś dziecku... Boże, Julita jaka z ciebie hipokrytka. - odparł, podnosząc się z ziemi i kierując się w stronę sypialni - miałem na myśli NASZE dziecko, ale jak chcesz.
Kobieta zacisnęła szczękę, ale nie wydała żadnego dźwięku. Nienawidziła, gdy tak się zachowywał, choć podobnie ona sama postępowała, gdy nie chciała kontynuować jakiejś rozmowy.
-Jak dziecko. - skomentowała pod nosem, kończąc smarowanie kromki czekoladowym kremem. - czy to ja zawsze muszę ratować świat, gdy się wali? Najwidoczniej taki mój los. Muszę sobie ich wytresować, żeby zwracali się do mnie "superwoman". - prowadziła ze sobą monolog, uśmiechając się pod nosem. Gdy skończyła szykować posiłek, oblizała nóż z kremu i sięgnęła po komórkę, żeby wybrać numer swojej zatroskanej młodszej siostry.
Poczta głosowa.
-Hej, Elfie! Miałabyś może ochotę się spotkać? Dawno nie rozmawiałyśmy... Sergio by się ucieszył i Helenka. Proponuję u nas kolację. Co myślisz? Gdy odsłuchasz tą wiadomość to natychmiast daj mi znać! A i koniecznie przyjdź z Mesutem! Do zobaczenia! - wybrała '#' na klawiaturze i odłożyła komórkę. Nie czekając nawet minuty, Delfina odpisała jej esemesem:
"Dziękujemy za zaproszenie! Przyjdziemy, na pewno!"
-Teraz czas na grubszą rybę... Księcia Focha... - wzdychnęła.
Skradała się do drzwi sypialnianych, jakby była gdzieś w środku dżungli i walczyła o życie. Do środka wkroczyła nie jako Julita, ale jako gorąca kotka.
Sergio Ramos siedział na ich narzeczeńskim łożu, klikając w klawiaturę notebooka. Klikał nerwowo, bez żadnej pauzy. Julita okrążyła dwa razy posłanie, uwodzicielsko trzepocząc rzęsami. Już można było usłyszeć rzadsze stukanie w klawiaturę. W końcu wskoczyła na pościel, wbijając w nią paznokcie, skradała się, przesuwając się subtelnie po aksamicie materiału jak tygrysica. Następnie zatarła sukienkę i zamruczała jak istna kotka, prosto do jego ucha. Przygryzła delikatnie jego chrząstkę, po czym końcówką języka, zaczęła muskać jego profil. Piłkarz kilkakrotnie już przełknął głośno ślinę w gardle, ale kobieta prawdopodobnie tego nie słyszała, bo była zajęta swoją robotą, którą jak zawsze robiła perfekcyjnie. Gdy chodziło o flirt i uwodzenie - była w tym mistrzynią, Sergio natychmiast pokochał to w niej, choć co prawda - sam el Santo** nie był.
-Co tak seksowna kobieta robi w tak brudnym umyśle jak mój? - nagle spytał z bezradnym uśmiechem. Julita zachichotała, po czym laptopa z kolan zastąpiła sobą.
-Ta sukienka świetnie na tobie leży, kochanie, ale lepiej będzie wyglądała, leżąc na podłodze w mojej sypialni...
-W naszej. - poprawiła, a on przytaknął, obłapiając ją oburącz za uda.
-Chciałam cię przeprosić. - zabrała głos i zaczęła całować jego szyję.
-Przeprosiny przyjęte. - dał odpowiedź. Wówczas, gdy prawie pozbawił jej całego odziania przez głowę, usłyszeli dzwonek do drzwi. Piłkarza to zbyt nie zainteresowało, w dalszym ciągu pieścił swoją kobietę, Julita natomiast zareagowała inaczej, bo domyślała się kto jest autorem pukania.
-Sergio, muszę otworzyć. - starała się oprzytomnieć swojego narzeczonego i do niego dotrzeć. - to niania, przyprowadziła Helenkę.
Zaraz wyrwała się z objęć ukochanego, bo pukanie i dzwonienie narastało.
-Przepraszam. - wydukała, poprawiając fryzurę i ubranie, już wyszła, gdy nagle pojawiła się jeszcze na chwilę w drzwiach. - zaprosiłam na kolację Delfinę i Mesuta, mam nadzieję, że się cieszysz.
-Oo, fajnie, że w ogóle mnie o tym informujesz. - odparł z przekąsem.
-Oj, Sergio, jak będziesz dla nich miły, to wieczorem dokończymy, to co zaczęliśmy teraz. - puściła do niego oczko i zniknęła.
Jak na grudniowy wieczór, było całkiem znośnie i przyjemnie na dworze. Biały puch śniegu, opatulił korony nagich drzew i zwieńczenia ogrodzeń w całej okolicy. Lustro wody w basenie zamieniło się w lodowisko. Samą ulicę, która prowadziła do koloni mieszkaniowej, pokrył gruby lód i w ten sposób obróciła się w wielką ślizgawkę, choć w telewizji nie mówiono dużo o wypadkach drogowych.
Punkt 19, w domu państwa Ramos rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Julita jeszcze szykowała się przed lustrem, więc poleciła piłkarzowi otwarcie, jednak ten nie usłuchał.
-To przecież nie teściowa! - krzyknęła do niego z pretensją, gdy szybkim krokiem zmierzała pod drzwi wejściowe, żeby przywitać gości. Zanim jednak im otworzyła, spojrzała chytrym okiem przez judasza. Minęło kilka minut od zadzwonienia więc musieli znaleźć sobie jakieś zajęcie na czekanie.
Julita ujrzała dwójkę ludzi, obejmujących się nawzajem i namiętnie się całujących. W tle padał śnieg, ich odzienie wierzchnie było adekwatne do pogody za oknem. Przed samym otworzeniem, poprawiła jeszcze biust w swojej gustownej sukience, uszytej z czarnej skóry z prześwitującymi, długimi rękawami.
-Hej! Dobrze was widzieć! - odezwała się, stając w dębowych drzwiach. - wejdźcie, proszę.
Oboje weszli uśmiechnięci i bez żadnych pretensji, że musieli stać na mrozie. Nic z takich.
-Cześć, siostrzyczko. - cmoknęła Julitę Delfina. - świetnie wyglądasz.
-Ty również. - odparła i otaksowała wzrokiem całą jej osobę, gdy rozebrała zbędną odzież: lekko na tapirowane włosy (ale może to przez czapkę, którą zdjęła), plus delikatny makijaż, szary sweterek z głębokim dekoltem, obcisłe dżinsy, które wysunęły na pierwszy plan jej zgraną pupę i wysokie obcasy, eksponujące jej długie nogi.
-Dobrze cię widzieć, Mes. - przywitała się, piłkarz uśmiechnął się lekko, chyba nadal miał do niej żal, że nie powiedziała mu o Delfinie.
-Hej, Delfina, hej stary. - rzucił Sergio, wyłaniający się z salonu. - przywitaj się, Helen. - polecił dziewczynce, która chwyciła się jego łydki. Miała założoną słodką piżamkę w truskawki.
-Helenka, to ciocia Delfina, nie poznajesz? - zagadnęła Julita, łagodnym głosem.
-Hej, kochanie. - Delfina, kucając, skierowała się do blond dziewczynki, która za moment ją przytuliła.
-No teraz spać. - w między nie, wtargnęła rudowłosa piękność i wzięła córeczkę na ręce. - ja idę do góry ją położyć, a ty, Sergio zaproś naszych gości do stołu... - mówiła, pokonując schody, za chwilę znikając na piętrze.
-No pewnie... - skomentował z grymasem piłkarz, Mesut zachichotał, nie wiedział, że Julita usidli Sergio na "4 ever", ale widocznie się mylił. Niemiec wziął za rękę Delfinę i oboje, skierowali się za Hiszpanem w kierunku jadalni.
Za kilka minut zajęli miejsca przy stoliku, nad którym unosił się czar pysznego posiłku i deseru. Nakryty został uprzednio wyprasowanym obrusem. Najbardziej uniwersalnym, a zarazem eleganckim - białym. Zresztą na nim, wyeksponowane były rozmaite dekoracje, cała stołowa zastawa i elementy galanterii. Kieliszki do wina zostały ustawione po prawej stronie talerzy powyżej serwetek. Te ostatnie złożono w trójkąt na wierzchu talerza. Warto dodać, że postawione na stole wysokie świece, czy wazon z kwiatami, jak i butelka wina stały z boku, tak żeby wszyscy mogli się widzieć.
-Co tam słychać, Sergio? - spytał Mesut, żeby rozpocząć rozmowę.
-Jakoś leci, stary. Lepiej opowiadaj, co u ciebie. Widzę, że już lepiej się czujesz. Może nie długo wrócisz na boisko, pogadam z trenerem.
-Tak, lepiej się już czuję, ale to tylko zasługa Del...
-A więc kochani. - Julita wparowała do pokoju. - jesteście już głodni? - wyszczerzyła się w uśmiechu. - na to liczę. Tyle rzeczy dla was przygotowałam. O to, to może zacznę od głównego dania: 'Bacalalo al horno' czyli dorsz pieczony w winie, następnie sałatka z pieczonej papryki mocno aromatyczna, a na przystawkę praliny z łososia z porzeczkowym vinegretem, i jeszcze deser cynamonowy kuskus. Częstujcie się!
cdn...
Tobie wybaczę zawsze i wszystko bylebyś tylko ciągnęła tą opowieść! Jestem tak zauroczona tym opowiadaniem, że nie wiem co pocznę, gdy ją skończysz (a wiem, że niestety dochodzisz do końca...). To będzie tak samo jak w momencie, gdy skończysz dobrą trylogię albo świetny serial i nie wiesz co dalej zrobić ze swoim życiem... Cóż.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny (tak, tak, wiem... Jesteś w pełni zaskoczona, że to napisałam i pewnie KOMPLETNIE się tego nie spodziewałaś, ale w tym momencie nie jestem nawet w stanie ładniej ubrać w słowa tych dwóch słów). Mesut i Delfina są po prostu... ♥ ah i jeszcze trochę! Julita z Sergio też niczego sobie chociaż zdecydowanie za imię Julity powinno być tam moje imię! Rozdział, w którym niby nic się nie zdarzyło a czytałam z wstrzymanym oddechem. Piszesz lekko i mogę Twoje "wypociny" czytać, czytać i chyba nigdy nie będę znudzona.
Dobra, sorka - napisałam Ci mały referacik, ale jeżeli chodzi o to opowiadanie to byłabym wstanie napisać komentarz równy długości samego rozdziału, więc chyba na tym skończę. Swoją drogą szkoda, że nie umiem napisać rozdziału a komentarze przychodzą mi jakoś tak... łatwo!
Czekam na kolejną część przygód Mesuta i Delfiny!
+ Też tęsknię za Serzilem... Jak widzę te posty Mesuta na fejsie... :c
Pozdrawiam!
+ HA! Pierwsza ♥
Usuń:D <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3.
UsuńNa prawdę nie wiem co odpisać :D jesteś wspaniała i jak chcesz to mogę wprowadzić takie zamieszanie, burzę, sztorm do opowiadania, z Julita zmieni imię :D hahaha :)
Mam trudność z komentowaniem, powiem szczerze (ale pewnie już do zauważyłaś). Po przeczytaniu generalnie nie wiem co poruszyć w komentarzu... tak jak np. teraz xd
Droga Seramo! Czekam na Twój powrót, bo smutno tutaj na blogu bez Ciebie! Będę czekać z niecierpliwością... żeby pierwsza Cię przywitać! :*
Brak weny to jest bardzo dobry powód na usprawiedliwienie ;) Znam to z autopsji. Żałuję, że nie ma już bromansu Serżilla nawet bardzo żałuję. Uwielbiam to opowiadanie jest takie ciepłe i kochane. <3
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do LIEBSTER BLOG AWARD.:)
Więcej info u mnie :) ---------------> http://kilkaslow-opowiadania.blogspot.com/
Dzięki bardzo :*
Usuń